Czas wspomnień. Dopiero zaczęła się jesień, a mi już brakuje ciepłych, długich, słonecznych dni. A tym samym naszych wyjazdów, podróży, spacerów, ruchu i tego, że mieliśmy tyle czasu dla siebie. W wolnych chwilach pozostaje tylko czas na treningi i przygotowywanie andrzejek :) ! Niedługo powstanie bardzo dużo jedzeniowych zdjęć. Na razie zbieram wszystko do kupy i testuję przepisy :).
"I know that we’re not the same
but I'm so damn glad that we made it to this time,
You got something I need,
In this world full of people there’s one killing me
and if we only die once I wanna die with you. If we only live once, I wanna live with you." :)
Brak czasu...z jednej strony budujące poczucie zorganizowania i realizacji wszystkiego w terminie. Z drugiej strony ciągła gonitwa i wybieranie między tym, na co ma się ochotę, a tym, co zrobione być musi. Chęć doświadczania samodzielności zdecydowanie napędza do działania. Choć najbardziej budujący jest cel, do którego się dąży. Poczucie, że cały trud, w pewnym momencie przyniesie satysfakcję i spełnienie. A wszystkie nowe rzeczy uczą, pozwalają zdobywać dodatkowe umiejętności i stają się wyzwaniem, a nie przykrym obowiązkiem :). I do tego, to poczucie stabilności i bezpieczeństwa. Wszystko staje się takie, jakie być powinno.
Nadchodzą zmiany, wielkimi krokami. Dużo nowych wyzwań, decyzje, spotkania i chyba brak czasu na beztroskie rozmyślanie o tym, co będzie dalej. Ale czasami trzeba postawić wszystko na jedną kartę, odwrócić świat o 180 stopni żeby ruszyć z miejsca. Mimo, że pod górkę i wolnymi krokami, to wszystko zmierza w dobrym kierunku. Wystarczy czasami cierpliwość, żeby zobaczyć nowe perspektywy. Ale potrzeba też odwagi, żeby nie uciekać przed tym, co otrzymuje się po drodze. :)
"Settle down with me, cover me up, cuddle me in lie down with me and hold me in your arms. And your heart's against my chest, your lips pressed to my neck.
I'm falling for your eyes, but they don't know me yet. And with a feeling I'll forget, I'm in love now. Kiss me like you wanna be loved.
You wanna be loved. We're falling in love."
"Gona open my heart, out of the scars and listen up
Gonna do what I'm told, though I'm told and listen up
Take a shot in the rain, one for the pain and listen up
I travelled all the way... Wait for me, It's all better now."
Wodna seria zdjęć z udziałem Natalii okazała się bardzo owocna. Pierwsze zdjęcie zostało opublikowane jako polecane na portalu digart.pl, a wczoraj ku wielkiemu zaskoczeniu kolejne zdjęcie zostało uznane za Best of Vogue. Miło, zwłaszcza w takie deszczowe dni dostawać takie informacje. A tymczasem oczekuję na negatyw z laboratorium i już nie mogę się go doczekać ! :)
Jak ja ostatnio nie lubię zdjęć cyfrowych. Robię je, tylko kiedy muszę. Za to negatyw ciągle czeka na wywołanie. Jutro pewnie powstanie nowa relacja z wyjazdu na Babią Górę! :) Zabieram ze sobą dwa aparaty, chociaż gdyby to ode mnie zależało, wystarczyłaby mi wyłącznie głupawka. A tymczasem trzeba się cieszyć ostatnimi promieniami słońca, bo pewnie niedługo takie słoneczne dni staną się rarytasem!
Ostatnie z serii wodnych zdjęć. Pewnie następne trafią tu zdjęcia z udziałem Klaudii jak tylko je obrobię. Chyba, że w końcu skończę negatyw, który kolejny raz zapełniam bardzo powoli i nie pamiętam, co na nim jest. :) Mimo wszystko lubię po wywołaniu negatywu przypominać sobie momenty, w których dana klatka się zapełniała....
"Zadowolony niosę radość dzisiaj wszędzie,
znowu się uśmiecham,
wiem, że wszystko dobrze będzie.
Zagubiony w tłumie chcąc odnaleźć się w tym pędzie,
buduję swoje życie na miłości fundamencie...
Te chwile są z nami
i nikt nie zabierze ich dopóki my,
będziemy wciąż tacy sami,
z radością odkrywać każdy nowy dzień. Oni słuchają lecz nie słyszą, między niebem, a ciszą,
spotykamy siebie,
oni patrzą lecz nie widzą, z Twojej radości szydzą,
przychodzą kiedy są w potrzebie..."
Po burzy zawsze wychodzi słońce, a nawet i tęcza. :) Po chwilach zastoju i trwaniu w zawieszeniu nadszedł czas łapania okazji. Można nawet pokusić się o stwierdzenie: "chwilo trwaj!" Jeśli chodzi o pochmurny Wrocław, to niech zostaje sobie pochmurny dalej. :) Na nas i tak nie zrobił większego wrażenia. Miasto jak miasto. Stare kamienice, masa kościołów i katedr, wielkie centra handlowe i tłumy turystów. Być może nocą staje się bardziej rozrywkowe, ale w ciągu dnia klimat raczej marny. Mimo to wyjazdu nie żałuję.
Głupawka i tym razem dała radę. Chociaż odebrałam z laboratorium porysowany negatyw- czego wręcz nienawidzę. Ale na to nie mam za bardzo wpływu. Najbardziej podobają mi się kolory, które chyba całkowicie oddają widoki jakie mieliśmy na co dzień. Pierwszy raz robiłam pstryki negatywem z ISO 200, o czym zapominałam i dopiero uświadamiałam po usłyszeniu, jak długo naświetla się zdjęcie wieczorem. Także część zdjęć najnormalniej w świecie jest poruszona.