Głupawka i tym razem dała radę. Chociaż odebrałam z laboratorium porysowany negatyw- czego wręcz nienawidzę. Ale na to nie mam za bardzo wpływu. Najbardziej podobają mi się kolory, które chyba całkowicie oddają widoki jakie mieliśmy na co dzień. Pierwszy raz robiłam pstryki negatywem z ISO 200, o czym zapominałam i dopiero uświadamiałam po usłyszeniu, jak długo naświetla się zdjęcie wieczorem. Także część zdjęć najnormalniej w świecie jest poruszona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz